środa, 21 maja 2014

Zabawne angielskie idiomy

Jak powszechnie wiadomo, Brytyjczycy uwielbiają wszystko, co dziwne, pokrętne, nie do końca zgodne z zasadami logiki, a czasami wręcz ostentacyjnie z nimi sprzeczne. Daleko nie trzeba szukać, weźmy na przykład Marmite, co bardziej drastyczne gatunki serów, Monty Pythona, czy też zgoła absurdalne idiomy. I o ile Marmite jest tworem istniejącym we Wszechświecie najpewniej tylko i wyłącznie dlatego, że prawa mechaniki kwantowej – mówiące jakoby wszystko, co możliwe, prędzej czy później nastąpi, trzeba tylko cierpliwie poczekać – pozwalają mu na to, bo przecież nikt o zdrowych (a nawet chorych!) zmysłach, żaden szalony naukowiec, żaden zacierający ręce i demonicznie śmiejący się szarlatan nie ośmieliłby się stworzyć tak okropnie plugawej dla kubków smakowych substancji; więc o ile Marmite stanowi absurd niezrozumiały w sensie kosmologicznym, o tyle idiomy dają się lubić. Jakiś czas temu napisałem o mych dziewięciu ulubionych idiomach z kotami, dziś natomiast czas na nieco bardziej ogólne podejście do tematu, bez szufladkowania i przywilejów.

Bob’s your uncle


Ta miła dla ucha (przynajmniej mojego) fraza znaczy tyle, co "…and that’s that" albo "There you go!" I używana jest, gdy chcemy powiedzieć, że coś zostało/zostanie zrobione, zakończy się sukcesem, lub pójdzie po naszej myśli. Niezależnie od tego, kto jest naszym wujem.
Przykład: You want to go to the market? Go straight on until you reach the main road, take the first right, and Bob’s your uncle – you’re there!


Pardon my French


Pardon my French lub excuse my French to swoiste potoczne przeprosiny za wysłowienie się w sposób niecenzuralny, wulgarny, bądź obraźliwy. Powszechnie uważa się, że idiom ten sięga korzeniami XIX w., kiedy to Anglicy nadużywali modnego wówczas języka francuskiego w codziennych konwersacjach, licząc na to, że zaszpanują znajomością obcego słownictwa i pozostawią nic nierozumiejącego rozmówcę z rozdziawioną z zachwytu buzią i wybałuszonymi oczyma.

Przykład: What she needs is a kick in the ass, if you‘ll excuse my French.

Hairy at the heel


Ta pogardliwa i obelżywa fraza była z początku używana jedynie przez brytyjską śmietankę, czyli przez wyżyny klas społecznych, arystokrację, lordów i baronów. Idiom hairy at the heel (czyli osobnik z włochatymi piętami) opisywał jednostki z gorszych rodzin, bez należytego wychowania, niebezpieczne, niegodne zaufania, no po prostu plebs, chamstwo i bandziorstwo. Ciekawi mnie, co Frodo, Bilbo i reszta hobbitów powiedzieliby na tak pejoratywny odbiór włochatych pięt tudzież stóp…
Przykład: I can’t say I like Bob. I’ve once or twice had a row with him. He’s a bit hairy at the heels.

To tylko wierzchołek idiomatycznej góry lodowej, którą stopniowo będę przed Wami odkrywał w kolejnych wpisach!

Powiązane tematy:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz